czwartek, 5 lipca 2018

Frajerzy grają, mistrzowie odpoczywają


Dość mówię. Dość kurwa, bo nóż się otwiera w kieszeni jak się widzi taki brak szacunku i ślepą wiarę w to, że ludzie po raz kolejny dadzą się wyruchać. Niech te zapite gęby zostaną symbolem tego, co się stało w Rosji i tego, co znowu się stanie za miesiąc, rok, dwa, trzy.

Jestem dość stary, więc zdawałoby się, że też rozsądny. Gówno prawda. Okazało się, że jak przychodzi co do czego to jestem tak samo naiwny jak małe dziecko, które przez dwa miesiące poprzedzające mundial ciągnęło rodziców na zakupy, wiadomo gdzie, byle by tylko zgarnąć paczkę naklejek i wlepić je do albumu. I czuło się w kościach, że to jebnie, że to się nie uda, że to nie ten zespół walczaków, co gryzł trawę na Euro tylko ekipa gwiazdorów, którzy nasycili się ćwierćfinałem. A mimo to, jak tylko poczuło się atmosferę dnia meczowego, człowiek popędził wywiesić flagę na balkon, pomalować ryja na biało-czerwono, browar pyk i jedziemy! Gra Polska, więc wszystkich nas łączy piłka, także do boju Nasi!