26 maja - obudź każdego w środku nocy i zapytaj, co to za dzień. Odpowie śpiewająco. Nic dziwnego, toć bez matki, cytując klasyka, "nie będzie niczego". Nie będzie i nie byłoby, co zdają się potwierdzać tysiące postów zalewające media społecznościowe z obfotografowanymi tortami, kwiatami i wszelkiego rodzaju łacińskimi sentencjami, które zdają się tą wyjątkowość potwierdzać.
I nie ma w tym nic złego, w końcu taka jest idea temu podobnych dni - pamiętać o najbliższych. Ale trzeba też pamiętać, że każdy medal ma dwie strony i na każdą sprawę można spojrzeć z nieco innej perspektywy. Może nie aż tak innej, jak np. nasi nowi patrioci, którzy święto narodowe wykorzystują, żeby przemaszerować sobie przez miasto i spuścić komuś wpierdol, ale jednak innej. Szanuję zachwyty, życzenia i miłość przez nie płynącą, ale myślę, że taki dzień jest dobrą okazją do podjęcia dość istotnego tematu - matka to ważna rola i nie każdy potrafi unieść jej ciężar.