poniedziałek, 29 stycznia 2018

Polak nie ma wątpliwości. Nie musi.

Po raz kolejny dzieją się rzeczy, na które absolutnie nie mamy wpływu, ale które z wielką ochotą i konsekwencją komentujemy. Tym razem sprawa jest z rangi tych najwyższych, bo rzecz się działa na ośmiu tysiącach metrów. Choć i tak najciekawsze w tej sprawie odbyło się tu - w kolejce do lekarza, autobusie, sklepie i oczywiście w Internecie.

To co się wydarzyło na terenie Pakistanu znowu pokazało, że ludzie są naprawdę różni i bardzo odważni. Nie chodzi tu bynajmniej o tych, którzy postanowili zdobywać kolejne szczyty, bo ci, no cóż, robili swoje. Tak już po prostu jest, że każdy z nas ma świadomość, że są gdzieś na świecie zapaleńcy, którzy w nieludzkich warunkach chcą się sprawdzić w nierównej walce z naturą. Każdy to generalnie szanuje, zazwyczaj kwituje zdaniem: "No tych to podziwiam", ewentualnie bardziej sceptycznie: "Nie rozumiem takich ludzi". Co do jednego jesteśmy zgodni: "Ja bym tam nie poszedł". 

czwartek, 25 stycznia 2018

Kompromis - ona, on, remis

"Tylko to piwo i te twoje mecze". Klasyk. Kto tego nie usłyszał, ten nie zna życia, albo naprawdę nigdy piwa się nie napił ani meczu nie obejrzał. Z tym, że kombinacje są różne, bo w miejsce rzeczonego piwa czy meczu można wstawić wszystko inne: od konsoli, przez komórkę, garaż, kumpli czy telewizor. Kto z kolei tego nie powiedział, ten (a właściwie ta)... nie istnieje. Nie istnieje, nie żyje, nie urodziła się. Nie ma absolutnie najmniejszej możliwości, aby z ust kobiety kiedykolwiek nie padły te magiczne słowa. 

Dlaczego w ogóle padają? A no pewnie dlatego, że kobiety alergicznie reagują na fakt, kiedy facet organizuje sobie czas, nie uwzględniając ich w planach. Są złe, że coś może dziać się bez nich, że ktoś w ich związku zrobić coś innego niż zaplanowały, a przy tym dobrze się bawi. Nie może być. Ale jest też druga strona. Ciemniejsza strona. Nie, nie Greya, medalu. No bo jeśli związek to jest zespół, drużyna, duet, a jeden z zawodników ciągle siedzi na ławce rezerwowych, co w domowych warunkach można nazwać kanapą, to też tak do końca nie jest fair. Kiedy po powrocie na kwaterę (jeśli oczywiście pracuje) od razu wskakuje w strój domowy typu dres, pierwsze kroki kieruje do lodówki (o ile wcześniej nie przywlekł zdobyczy w reklamówce, co poznać się da po charakterystycznym brzdęku szkła. Jak pije puszkowe - jest problem - nie słychać) i zasiada na swoim tronie, wiadomo, że mamy do czynienia z królem dżungli i cokolwiek nie odwracałoby jego uwagi od partnerki - jest problem. Siada przed telewizorem, komputerem, załącza konsolę, czy nawet tonie w książkach, obojętnie co by to nie było, ale jest ważniejsze niż druga osoba - mamy problem.

poniedziałek, 22 stycznia 2018

Dlaczego Twój dziadek był lepszy niż Ty.

Mamy dziś praktycznie wszystko, czego potrzebujemy do życia. I to nie do byle jakiego życia, bo wszystkie luksusy są na wyciągnięcie ręki. Informacji nie musimy szukać, bo dostajemy nią po twarzy jak tylko wejdziemy do świata online, nie musimy z niczym kombinować, bo cokolwiek potrzebujemy dostaniemy za pośrednictwem Internetu. Wyciągnij telefon na imprezie u cioci Zdzisi, a z drugiego końca stołu usłyszysz: "Za naszych czasów nie było takich cudów...".

Założę się, że to głos babci lub dziadka. I faktycznie, nie da się ukryć, że mają rację. Oni takich cudów nie mieli, a jednak byli szczęśliwymi ludźmi. My teraz mamy wszystko, a czy każdy może powiedzieć, że jest szczęśliwy? Wraz z rozwojem techniki, a co za tym idzie wszelakich możliwości, które ona daje, rośnie liczba problemów i komplikacji. Czyż nie dobija nas dzisiaj post na facebooku, który zgarnął mało lajków, a niski poziom baterii w telefonie nie powoduje palpitacji serca? Czy nie oblewa Cię zimny pot, kiedy wchodzisz do autobusu, macasz się po kieszeni i okazuje się, że nie masz telefonu? To są problemy!

piątek, 19 stycznia 2018

Alexis Sanchez, Gra o tron i Prison Break w Lubinie

Dlaczego 2018 rok będzie/jest słaby? Bo nie będzie "Gry o Tron". Taki tam chrupiący sucharek. Ale tak na poważnie to jest to pewien problem. Dlaczego? Bo strasznie lubimy rzeczy powtarzalne, tasiemce, serie, coś, co znamy i wiemy, czego się po tym spodziewać.

Kto jeździ komunikacją miejską ten wie, że można tam spotkać wyjątkowych ludzi. Wiele zależy też od tego, o jakiej porze jedziemy, bo inne gwiazdy spotkać można każdego ranka, a inne w piątek około pory wieczorowej. Generalnie, jest wesoło. Staram się raczej nie nastręczać innym ludziom, więc kulturalnie odcinam się od nich książką, słuchawkami, albo "przy drodze drzewa liczę", jak w piosence Luxtorpedy. Czasem jednak bywa tak, że się po prostu nie da. Normalnie trzeba ściągnąć chociaż jedną słuchawkę, zawiesić wzrok nad książką i skupić się na słuchaniu, bo czujesz, że nadchodzi hit. Uwielbiam życiowe porady, w stylu on jemu, ona jej, albo opcja mieszana, wtedy wiadomo, że jest to opcja przyjacielska, bo ona np. jemu radzi jak zawalczyć o tamtą laskę. Relacje z meczów z poprzedniego wieczora wyłapuję z drugiego końca autobusu, no nie mogę się wtedy na niczym innym skupić, tylko słucham jak ten mu zaje***ł, albo jak tamten jest chu***y, bo nie trafił na pustą bramę. Najczęściej zazwyczaj słychać komentarz polityczny przeplatany perypetiami bohaterów seriali. No chyba, że akurat się Rysiek przekręci, albo Hanka wjedzie w kartony - wtedy cały autobus o tym.

czwartek, 18 stycznia 2018

Winni wszyscy, tylko nie ja

Kłótnia - najgorsze cholerstwo, jakie może się przytrafić. Najgorsze. Nie ma nic, co bardziej człowieka z równowagi wyprowadza. Drzesz na kogoś mordę, cały aż się trzęsąc, a nie raz się zdarzy, że wyskoczy coś, czego wcale nie chciałeś powiedzieć i dupa zbita. Gorsza chryja niż była przed kłótnią. Masakra.

Jasne, że zdarzą się, i to nawet całkiem często, filozofowie, najczęściej ci fejsbukowi, co to wrzucą co rusz to mądrzejszy aforyzm w stylu, że jak jest kłótnia to jest uczucie, jak się ludzie kłócą to im zależy i takie inne bzdety. Można sobie na sto osiemdziesiąt siedem innych sposobów udowodnić, że komuś na kimś zależy, niekoniecznie trzeba się z nim kłócić. Ale jak kto woli. Być może jest coś w tym, co napisane wyżej, ale każdy ma swoje zdanie, nie? Są tacy, co to jak im nie się ciśnienie nie dźwignie raz na godzinę to są chorzy, roznosi ich i non stop muszą sobie szukać mocnych bodźców. Spoko, szanuję. Nie podzielam, ale szanuję.

środa, 17 stycznia 2018

Środek centrum i optimum

Jest o środku, ale nie będzie o środkowym napastniku. Tym samym  słowem nie będzie o najlepszym środkowym napastniku świata. Polskim napastniku. Ale o polskim tak w ogóle to będzie. O czym? A bo ja wiem, bałaganie, burdelu? Jak nazwać to, że non stop coś komuś nie pasuje u sąsiada i ciągle szukamy powodu do zwady?


Akurat teraz jest kolejna okazja. Jak się chwilowo nie leją kibole, jak nie ma obrzucania się błotem w polityce to wszystkie oczy są skierowane na zachrypniętego gościa w czerwonych dżinsach. Chociaż w sumie to nie, kibole nie leją się między sobą, ale leją innych, czy to w Częstochowie czy na bilboardzie w Katowicach, a w polityce raban jest jak zwykle, z tym, że tym razem o wspomnianego gościa właśnie. No bo w końcu takie wielkie wydarzenie nie może przejść bez echa. Trzeba się albo obkleić serduszkami, albo jechać z tymi, co wrzucają. Bo po co wrzucają? Bo po co wspierać? Bo co to za szatańskie inicjatywy? Tak jak by po prostu nie można było nie wrzucić i tego nie skomentować.