Zdarzyło mi się
ostatnio poruszyć pewien, wydawałoby się z pozoru błahy temat, a
okazało się, że zacząłem się nad nim poważnie zastanawiać. I
analizować. I diagnozować. I wyszło z tego, że mam problem. Ja i
wielu, jak podejrzewam, innych mężczyzn, którzy pamiętają czasy
gumy Turbo, a nawet jeszcze bardziej zamierzchłe.
Było Porozmawiane,
a wystarczyło ledwie kilka zdań. Kilka zdań, dzięki którym
zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę to rozmawiać nie umiem.
Albo inaczej – że mam z tym wielki problem i chyba zaczynam
rozumieć, dlaczego tak właśnie może być. Zacząłem się
zastanawiać nad tym, co mi wkładali do głowy odkąd tylko pamiętam
i wyszło mi, że w dużej mierze było to coś, co teraz nie czyni
ze mnie idealnie funkcjonującego męża.