czwartek, 18 stycznia 2018

Winni wszyscy, tylko nie ja

Kłótnia - najgorsze cholerstwo, jakie może się przytrafić. Najgorsze. Nie ma nic, co bardziej człowieka z równowagi wyprowadza. Drzesz na kogoś mordę, cały aż się trzęsąc, a nie raz się zdarzy, że wyskoczy coś, czego wcale nie chciałeś powiedzieć i dupa zbita. Gorsza chryja niż była przed kłótnią. Masakra.

Jasne, że zdarzą się, i to nawet całkiem często, filozofowie, najczęściej ci fejsbukowi, co to wrzucą co rusz to mądrzejszy aforyzm w stylu, że jak jest kłótnia to jest uczucie, jak się ludzie kłócą to im zależy i takie inne bzdety. Można sobie na sto osiemdziesiąt siedem innych sposobów udowodnić, że komuś na kimś zależy, niekoniecznie trzeba się z nim kłócić. Ale jak kto woli. Być może jest coś w tym, co napisane wyżej, ale każdy ma swoje zdanie, nie? Są tacy, co to jak im nie się ciśnienie nie dźwignie raz na godzinę to są chorzy, roznosi ich i non stop muszą sobie szukać mocnych bodźców. Spoko, szanuję. Nie podzielam, ale szanuję.


Jak to zwykle bywa po kłótni, przychodzi czas kontemplacji, przemyśleń i rozważań, czyli tzw. ciche dni. Najgorsze dni w roku! Dom staje się toksyczny i panuje w nim atmosfera gęsta jak smoła. Ani się gdzieś ruszyć, ani się odezwać, bo wszystko strach. A do tego obaj zawodnicy chodzą nabzdyczeni i malutkie mrugnięcie wystarczy jako zapalnik, żeby lawina ruszyła znowu. Generalnie jednak jest tak, że po paru lawinach sytuacja na froncie się klaruje i robi się względny spokój. Wtedy faktycznie jest czas pomyśleć. Może nawet pomyśleć o jakimś pokoju? W sensie, że nie dziecięcym, ale takim, żeby zakopać wojenny topór. I tu zaczynają się schody. Kto się kłócił, ten wie... Bo czyja była w tej kłótni wina, skoro wiadomo, że na pewno nie moja?

Ha! Daję głowę, że każdy miewa takie myśli najmniej raz w miesiącu. I jakkolwiek by to nie brzmiało, najlepiej (a na pewno najrozsądniej) byłoby w takiej chwili zacząć od siebie. Czemu? No właśnie czemu, pomyślmy...

Kto wymyślił, to piątka, kto nie, to myśli dalej. Na pewno dalej musi myśleć Jose Mourinho. Pyskaty Portugalczyk stracił nieco ze swego czaru trenerskiego, którym hipnotyzował kolejnych piłkarzy, ale mordę do zwady dalej ma pierwszorzędną. I korzysta z niej ciągle tak samo dobrze. Mijam już nawet w tym momencie kłótnie, bo w tym aspekcie jest ciągle niekwestionowanym mistrzem, a bardziej pomyślałbym o porażkach. Dla mnie osobiście każda kłótnia jest mniejszą lub większą, ale zawsze porażką i powodem do mniejszych lub większych przemyśleń, a co za tym idzie powodem do szukania winnych. Tak, poszukania tej winy w sobie również. I co się tyczy obecnego szkoleniowca Manchesteru United - on ciągle tego nie potrafi! Skubany zawsze znajdzie jakąś wymówkę. Zawsze ktoś jest winny, tylko nie on. Mistrz.

W kontrze do niego stoją dwaj inni szkoleniowcy z Premier League - Pep i Jurgen Klopp. Ostatnio angielskie media obiegł fajny mem z ich trzema gębami i podpisem, że ci dwaj po porażkach szukają winy w sobie, a "Siwy" zawsze zwala na kogoś. Wygrali piłkarze, przegrał zawsze Klopp czy Guardiola. U Jose odwrotnie, on wygrywa, a przegrywa zawsze... no nie on w każdym razie. Śmieszne to bardzo i głupie jednocześnie, bo są po prostu rzeczy, których w pewnym wieku mówić nie wypada. W tamtym roku podobnymi złotymi myślami popisali się Arsene z Londynu i Unai z Paryża. Obaj po sromotnych porażkach w Lidze Mistrzów. Obaj coś z zarzutami do sędziów. I wcale nie twierdzę, że nie mieli racji, o nie! Bo na Camp Nou faktycznie działy się wtedy cuda, a i Arsenal mógł nawet tego karnego dostać. Ale ludzie, nie bredźmy takich głupot w sytuacji, kiedy Unai Emery wraca do Paryża z szóstką w walizce, a Arsene dostaje od Niemców w dwumeczu 10(!) - 1!

Wszyscy wspomnieni panowie to osobne, świetne materiały na ośmiostronicowe teksty. Dodać wypada, że wielowątkowe i wyjątkowe, bo ich dorobek i historia są tak bogate, że nie sposób opisać to krócej. Ale czasem ego wyraźnie przeszkadza trzeźwo spojrzeć na świat. Bo to chyba ego, nie? Jakiś głos ze środka, który podpowiada, że jestem zbyt zajebisty, żeby się pomylić. Naprawdę jestem?

Photo by Brooke Lark on Unsplash

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz